Archiwalna Strona Gminę Międzyzdroje pozostawiam w głowie i w sercu - Leszek Dorosz - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

- Panie Burmistrzu, początki Pana działań w Międzyzdrojach to 2006 rok. Jak widział Pan wówczas nasze miasto?

- To już 12 lat. Mówiono o mnie wtedy, że jestem ,,spadochroniarzem”. Jak to określił jeden z radnych - wylądowałem, ale nie połamałem się. Pamiętam jak wśród topoli i licznych budek handlowych szukałem amfiteatru. Wszędzie unosił się dym z kiełbasy i zapach cebuli. Handlujący skarżyli się, że otoczenie w jakim pracują pozostawia wiele do życzenia. A przecież mieli prawo do pracy w odpowiednich warunkach, a samorząd był od tego, aby im to zapewnić. Co jeszcze pamiętam? Wyschnięte trawniki przy molo, ogrodzone drutem kolczastym. Dlatego jak słyszę zarzuty, że zabetonowałem Międzyzdroje, to mam zagadkę. Ile drzew było wtedy na placu przed molo? Dwa drzewa. A teraz jest ich dwadzieścia pięć. Perspektywa czasu uświadamia, że ludzie mają krótką pamięć.

- Co uważa Pan za sukces tych 12 lat?

- Największym sukcesem jest dla mnie fakt, że w gminie powstało wiele stowarzyszeń, sekcji sportowych, Fundacja Motywacja i Działanie, Klubik Rodzinny, Uniwersytet Trzeciego Wieku, kluby seniora. Międzyzdrojska społeczność mocno się zaangażowała. To nie jest wygodne dla władzy wykonawczej, ponieważ ludzie, którzy się zrzeszają, potrafią wyrażać swoje nadzieje i pomysły, oczekując pomocy. I nasz samorząd przez wszystkie te lata mocno wspierał te inicjatywy. Piękne wydawnictwo pt.: ,,Międzyzdrojskie inspiracje” uświadomiło mi ilu utalentowanych ludzi tu mieszka. Wątpię czy jest w Polsce drugie takie wydawnictwo pokazujące miejscowych twórców i artystów. Nigdy bym nie przypuszczał, że w tak małym środowisku jest aż tylu artystów, a wiem, że w tym albumie nie wszyscy zostali przedstawieni. Jest w planach publikacja drugiego wydania. Ten czynnik społeczny jest dla mnie najważniejszy. Ludzie mogą psioczyć, że na jednej ulicy jest za dużo studzienek, że scena w amfiteatrze jest za wysoko, a hala sportowa nie spełnia olimpijskich wymiarów. To są niedociągnięcia, ale sukcesy też są i warto o nich wiedzieć. Nie sposób nie powiedzieć o inwestycjach takich jak: 20 wyremontowanych i wybudowanych ulic, 4 budynki MTBS, hala sportowa, której nie powstydziłyby się duże miasta, amfiteatr, Aleja Gwiazd, modernizacja promenady, nowy budynek przychodni zdrowia, kładka po koronach wydm czy termomodernizacja Szkoły Podstawowej nr 2 w Wapnicy. W trakcie jest budowa ratusza, który będzie służył mieszkańcom i wiele mniejszych robót, które wpisują się w całość gminy. Przez te 12 lat wydaliśmy na inwestycje 200 mln złotych. Życzę serdecznie Międzyzdrojom, aby w takim samym tempie rozwijały się nadal. Mamy pierwsze miejsce w wydatkach na oświatę w Polsce. Finansujemy szczepienia dla seniorów, przez lata finansowane były także dodatkowe szczepienia dla młodzieży. Warto podkreślić działania na rzecz osób starszych, uzależnionych, niepełnosprawnych. OPS, świadcząc usługi szerokiej grupie osób potrzebujących, otrzymuje nagrody. Doceniony jest ogrom pracy, którą wykonują pracownicy ośrodka. Przedstawia się naszą gminę jako tę, która dba o ludzi i to jest prawda.

- A co się nie udało?

- Dziś ludzie widzą ,,rozgrzebane” Międzyzdroje, kurz i hałas, szczególnie na promenadzie, która powinna być zielona, a inwestycje zakończone. Zabrakło nam czasu, na co wpływ miał kryzys w 2009 roku. To wstrzymało rozwój Międzyzdrojów. Żałuję, że nie dane mi doczekać końca tych inwestycji. Siłami inwestorów i gminy promenada będzie wyglądała bardzo atrakcyjnie. Obawy mieszkańców, że turyści przestaną przyjeżdżać do Międzyzdrojów, a tym samym oni stracą swój dochód, są w mojej opinii bezpodstawne. Zawsze będzie tak, że jest grupa, która zapłaci dużo za wynajęcie kwatery i tacy, którzy mogą wydać mniej. Każdy znajdzie swoje miejsce, poprzeczkę powinniśmy ustawiać wyżej. Ale o jakość powinniśmy dbać wszyscy, bo to już nie są czasy, że wystarczyło łóżko, aby turysta przyjechał. Dlatego muszą powstawać obiekty o zróżnicowanym standardzie. Międzyzdroje za kilka lat będą ,,kompaktowym Sopotem”. Nie udało się wszystkim dogodzić i rozstać się z sympatią. Słyszę, że po mnie trzeba posprzątać i poprawić, a najlepiej zapomnieć o tym okresie, gdy zarządzałem miastem. Nie udało mi się na bieżąco kontaktować z mieszkańcami, wysłuchać ich uwag. Część negatywnych opinii bierze się z lęku przed nowym i pewnej niewiedzy. Moim obowiązkiem było temu zapobiegać. W pierwszej i drugiej kadencji często byłem wśród ludzi, na promenadzie, rozmawiałem, słuchałem opinii. W trzeciej natomiast częściej byłem za biurkiem, wiązało się to z mnóstwem zadań, które mnie ,,zasypały”, nie miałem po ludzku czasu. Doszło zmęczenie i pewnie rutyna, byłem za mało aktywny. Zrozumiałem, że nie można opierać się w pełni na innych, trzeba czasem znaleźć czas na kontrolę. Tej w moim zarządzaniu było za mało. Pewne decyzje, patrząc z perspektywy czasu, podjąłbym inaczej.

- Jednym z zawodów jakie Pan wykonywał jest zawód nauczyciela. Gdyby miał Pan sobie wystawić ocenę za te 12 lat, to jaka by ona była?

- Silna czwórka.

- Gmina wydaje duże środki finansowe na działalność kulturalną, sportową i promocyjną. Jak ocenia Pan te dziedziny?

- Kalendarz wydarzeń kulturalnych i sportowych jest w Międzyzdrojach bardzo urozmaicony. Wydajemy w ciągu roku budżetowego kilka milionów na kulturę, sport i promocję. Pierwszy Festiwal Gwiazd, gdy zostałem burmistrzem, oglądałem w TV. Początki tego festiwalu to najznakomitsi aktorzy – Holoubek, Olbrychski. To nie było zadanie łatwe, ale wiedziałem, że trzeba je kontynuować. Siłą rozpędu, przy niewielkim budżecie, starano się robić jak najwięcej, aby nie zaprzepaścić tego wydarzenia. Ale na przestrzeni lat można zauważyć, że coraz mniej jest w ludziach chęci współpracy, zdecydowanie bardziej nastawieni są na finanse. To generuje wydatki, więc koszty jakie ponosiła gmina na to wydarzenie rosły. Odkąd jest zainteresowanie TV naszym festiwalem skala tego wydarzenia jest coraz większa. Powstało też kilka nowych projektów: Kite Surfing, Gala Boksu. Mieliśmy wydarzenie, które się nie obroniło, a było związane z muzyką poważną. Jednak nie znalazło zainteresowania wśród odbiorców, choć brali w nim udział finaliści Konkursu Chopinowskiego. Przykro było i trochę wstyd, gdy na widowni było 20 osób, a na scenie grali najwybitniejsi muzycy. Jednak środki finansowe przeznaczone na kulturę, sport i promocję dają pozytywne efekty dla gminy, która ma mocną markę w Polsce.

- Spotykał się Pan z różnymi opiniami, oskarżeniami. Jak nauczył się Pan na to reagować?

- Na tym stanowisku podejmuje się wiele decyzji, dużych i małych, które dotyczą ludzi. Niektórzy czują się pominięci, nawet dotknięci, są zarzuty o faworyzowaniu innych. Gdy zarzuty są prawdziwe łatwiej sobie z nimi poradzić, choć nawet przed samym sobą ciężko przyznać się do błędu. Początki pracy to był czas życzliwości, uśmiechów, rozmów z ludźmi. Potem zaczęły się zarzuty, które znalazły swój finał w sądzie. Próbowano mi dorobić ,,gębę”, posądzano o romanse. Wiele zarzutów trudno było przyjąć. Tym bardziej, że dotykały moją rodzinę. Żona też czytała informacje, pewnie nie było jej łatwo, ale na szczęście przetrwaliśmy próbę czasu. Pamiętam jak dzieci były małe, a teraz to dorośli ludzie. Zgubiłem gdzieś te lata, nie miałem dla nich dość czasu. To jest gorzki owoc i jeden z powodów mojej decyzji, aby nie kandydować. Jednak nie przestałem lubić ludzi i miasta. Nie ma we mnie złości czy frustracji, raczej radość, że będę mógł w końcu odpocząć .

- Przyznaje się Pan w rozmowach, że ma problem z dziękowaniem innym. Po tych 12 latach są może powody i osoby, którym chciałby Pan podziękować?

- To prawda, zapominam o dziękowaniu. To wynika m.in. z modelu wychowania. Byliśmy w rodzinie nakarmieni, czyści i ubrani, ale nie okazywało się w niej uczuć. Chciałbym podziękować mieszkańcom za wiele życzliwości, ciepłych słów i pozytywnej energii, którą mi przekazywali podczas tych spotkań, pomimo nawet wielu cierpkich uwag. To było zawsze dla mnie bardzo ważne. Dziękuję współpracownikom za pracę, którą wykonywali. Zakres obowiązków nakładanych przez rząd latami wzrastał, a w raz z nimi wymagania wobec pracowników także wzrastały. Wszyscy sprostaliśmy tym wyzwaniom i za to bardzo dziękuję. A za niecierpliwość i za upór, które czasami okazywałem, przepraszam. Chciałbym, aby mieszkańcy po latach wspominali mnie jako tego, kto dla miasta jednak zrobił dużo dobrego. I ja, gdy odpocznę, z pewnością zatęsknię za Międzyzdrojami.

- Co będzie Pan robił po przekazaniu fotela burmistrza swojemu następcy?

- Pomysłów było kilka, ale ten który najbardziej mi się spodobał to napisanie książki. Już zbieram do niej materiały, czeka mnie sporo pracy. Kocham historię, więc będzie to książka historyczna z wątkiem sensacyjnym, taki ,,Pan Samochodzik” w nowych realiach historycznych. Książka będzie pisana w urokliwym otoczeniu Beskidu Śląskiego, który stanie się już niedługo moim domem. To będzie moje drugie podejście do książki, kiedyś już ,,popełniłem pewną”, ale nie byłem z niej w pełni zadowolony.

- Gdyby miał Pan podsumować jednym zdaniem te 12 lat, to…

- …Pomimo wielu trudnych chwil, uważam, że życie jest piękne, pełne niespodzianek i doświadczeń, wzlotów i upadków, ale dzięki temu człowiek wie, że naprawdę żyje.

-Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Ścigała

Archiwalna Strona