Archiwalna Strona AŻUROWE JEST PIĘKNE - Jolanta Szarłowicz - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Przedstawiamy Państwu rozmowę z Jolantą Szarłowicz, laureatką Ogólnopolskiego VII Konkursu Sztuki Ludowej, działaczką Stowarzyszenia ,,Archeozdroje”.

- Pani Jolu, spotkałyśmy się w Częstochowie 1 września, podczas uroczystej gali wręczania nagród dla zwycięzców VII Konkursu Sztuki Ludowej pn: ,,Ażurowe piękno. W świecie koronki i wycinanki”. Skąd pomysł na udział w konkursie?

- Chciałam nauczyć się wykonywania koronek koniakowskich, więc zapisałam się do takiej grupy zrzeszającej się na Facebooku. Należy do niej także pani Alina Dębowska z Muzeum Podlaskiego i to ona przekazała grupie informację o konkursie. Na potrzeby konkursu wykonałam pracę, którą nazwałam ,,1000 lat?”

- Dlaczego ta nazwa jest ze znakiem zapytania?

- Przyświecała mi taka myśl, aby każdy kto zobaczy moją pracę, zaintrygowany tytułem - pomyślał przez chwilę, a jest nad czym. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego na naszym terenie nie ma kultury ludowej? A jeżeli już jest, to schowana głęboko w szafach. Gdy chodziłam do szkoły podstawowej nie było mowy o legendach tych terenów, uczyliśmy się o starożytnej Grecji, Rzymie, Egipcie, ale bardzo niewiele o historii i tradycji naszych terenów oraz kultury ludowej przesiedleńców. Nigdy nie miałam styczności z osobami, które zajmują się koronką ludową w Międzyzdrojach. Gdy w tym roku byłam na wystawie ,,Archipelag Pamięci - pamięć Archipelagu”, tam mnie olśniło, że czasy powojenne bardzo wpłynęły na ludzi, którzy przybyli na nasze tereny. Zainteresowałam się muzeami, które przedstawiają kulturę przesiedleńców z Kresów Wschodnich. Dzięki temu wiem, że w tamtych trudnych czasach był zakaz kultywowania tradycji ludowych zapamiętanych i przywiezionych z ich rodzinnych stron.
Dzięki wspomnianej pani Alinie trafiłam na informacje o wzorach krajek ludowych z Podlasia, które są w użyciu do tej pory. Moją inspiracją była krajka ludowa z Jasionówki, powiat sokólski. Przełożyłam wzór tkacki na wzór wykonywany filetem szydełkowym, to jest mój ukłon wobec pokoleń ludzi, którzy zajmowali się tkactwem od ponad 1000 lat i utrwalili te wzory.

- Warto zauważyć, że w ocenach specjalistów prace nadesłane na konkurs były na bardzo wysokim poziomie artystycznym, a jury miało problem, którą pracę nagrodzić, ponieważ każda z nich była wyjątkowa. Czym jest dla Pani udział w tym konkursie?

- Wielkim zaskoczeniem jest dla mnie to, że zostałam nagrodzona. To był mój pierwszy konkurs o takiej tematyce. Wcześniej robiłam koronki dla siebie, bluzki, sweterki, bo w sklepach nie było takich rzeczy.
Owszem brałam w przeszłości udział w konkursach zawodowych, jako położna, ale były to zupełnie inne konkursy. I nie były wolne od polityki. Wyróżnienie jakie otrzymałam na tegorocznym Konkursie Sztuki Ludowej w Częstochowie ośmieliło mnie na tyle, że spróbuję wziąć udział w innych podobnych konkursach i będę dalej tworzyć ażurowe ludowe piękno.

- Skąd zamiłowanie do rękodzieła, tkactwa?

- Szydełkowałam od dzieciństwa, nauczyła mnie tego moja mama. Gdy córki zaczęły uczęszczać do szkoły podstawowej, skontaktowałam się z panią Zofią Kalinowską, nauczycielką języka rosyjskiego i prac ręcznych, wymieniałam z nią doświadczenia. Byłam pod ogromnym wrażeniem jej prac, były przepiękne, subtelne i bardzo pracochłonne. Koronki wykonuję w chwilach wolnych, odrywam się od komputera, od pracy, siadam przy oknie lub w ogrodzie. W ubiegłym roku pracowaliśmy przy wystawie na 70- lecie powojennych Międzyzdrojów.
Jednym z eksponatów na niej była używana komża podarowana przez księdza proboszcza na wystawę. Gdy przyszło do ubierania manekina w komżę z lat 1950-1960, gdy dotknęłam koronki, wiedziałam, że jest to ręczna ro-bota, prawdziwy skarb. I to było dla mnie natchnieniem, aby przywrócić taki rodzaj rękodzieła koronki siatkowej. Od tego się zaczęło. Moja przygoda z tkactwem ma swoje początki w Stowarzyszeniu „Archeozdroje”, do którego należą moje córki, najpierw je wspierałam, a następnie sama przystąpiłam do Stowarzyszenia.

- Czym zajmuje się Stowarzyszenie ,,Archeozdroje”?

- Stowarzyszenie „Archeozdroje” działa na terenie Międzyzdrojów od kilku lat. Bierzemy udział w wydarzeniach historycznych na terenie naszego kraju, organizujemy wydarzenia i wystawy, edukujemy młodzież. Zajmujemy się rekonstrukcją historyczną oraz dawnym rzemiosłem. Dla mnie Stowarzyszenie to moja odskocznia od domu. Jestem między młodymi ludźmi, nie zastanawiam się ile mam lat, nie widzę swoich siwych włosów i zmarszczek. Czuję się z młodymi ludźmi bardzo dobrze, kontakt z nimi bardzo mnie buduje i mobilizuje do działania. Obecnie pracujemy nad wystawą ,,Od sieci rybackiej do koronki”. Wystawa będzie miała swoje otwarcie w październiku w MDK w Międzyzdrojach, pragnę z tego miejsca serdecznie zaprosić na wystawę mieszkańców i gości przebywających w Międzyzdrojach.

- Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.

- Urodziłam się w Świnoujściu - tylko tam był szpital, mieszkam cały czas w Międzyzdrojach. Moja rodzina pochodzi z różnych regionów: Polesie Lubelskie, Lwów, Podkarpacie, Małopolska. Bardzo ciekawe i burzliwe są losy rodziny mojego dziadka, ale to już temat na inną opowieść. Mamy dwie córki. Starsza Renata ukończyła Akademię Rolniczą w Szczecinie, jest zootechnikiem, młodsza Julia jest technikiem weterynarii. Obie pasjonują się historią, choć w przeszłości wcale tak nie było. Mąż zawsze nam kibicował, coraz bardziej zaraża się tematyką odtwórstwa historycznego i angażuje się działania Stowarzyszenia. Jako rodzina wspieramy się, szanujemy swoje zdanie, pasje, a podstawą dobrej rodziny jest miłość i kompromis.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę i gratuluję nagrody w konkursie.

- Dziękuję.

Rozmawiała: Joanna Ścigała
Foto: Tadeusz Szarłowicz

Archiwalna Strona