Archiwalna Strona Kobieta wielu talentów - Andżelika Gałecka - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Przedstawiamy Państwu rozmowę z Andżeliką Gałecką, dyrektorką Miejskiej Biblioteki Publicznej. Placówka w tym roku obchodzi 70-lecie działalności.

- Biblioteki są instytucjami kultury, które działają na podstawie ustawy o bibliotekach. Jaki jest zakres działalności prowadzonej przez Panią placówki?

- Podstawowymi zadaniami bibliotek jest gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie zbiorów bibliotecznych. Ten model już dawno przeszedł do lamusa. Biblioteka musiała stać się „małym domem kultury”, by promować czytelnictwo przez edukację, teatr, muzykę i plastykę. Oprócz tradycyjnych funkcji: dostęp do słowa drukowanego w różnej formie, zapewnienie ciągłości w poznawaniu kanonu literackiego, biblioteka musiała stać się miejscem spotkań i integracji. W każde nasze działanie „przemycana” jest książka. Konkursy plastyczne, przedstawienia teatralne, warsztaty, spotkania autorskie, a nawet koncerty nawiązują do poezji i innych działów literatury. Rozszerzyliśmy działalność biblioteki. Współpracujemy z wszystkimi instytucjami, stowarzyszeniami i fundacjami działającymi w naszej gminie. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje i pomysły. Zawsze podkreślam, że nasza oferta imprez kulturalnych i obcowanie z książką jest jedyną bezpłatną rozrywką.

- Przed jakimi wyzwaniami staje Pani w swojej codziennej pracy?

- Nasza codzienna bolączka to trudności lokalowe. Wykorzystujemy każdy metr kwadratowy. Gdy organizujemy zbiórkę książek na wakacyjny kiermasz „Książka za 1 zł” czy kiermasz „Pociąg do książki, książka do pociągu”, z których roczny dochód to kwota około 4-5 tysięcy zł, to musimy wcześniej te książki gdzieś przechować. Książek też co roku więcej kupujemy niż ubytkujemy. Materiały plastyczne na warsztaty, stroje teatralne – to wszystko trzeba gdzieś pomieścić. Czasem mam wrażenie, że biblioteka jest z gumy, bo jakoś do tej pory wszytko udaje nam się ogarnąć. Lucjan Bąbolewski – Dyrektor Książnicy Pomorskiej przyjeżdżał do nas z delegacjami z Czech i Niemiec, by pokazać bibliotekę, która pomimo niekorzystnych warunków lokalowych potrafi prężnie działać. Oczywiście korzystamy z gościnności Międzynarodowego Domu Kultury. Zorganizowaliśmy tam spotkania z Ewą Wachowicz, Robertem Więckiewiczem, Wiktorem Zborowskim. U nas nie pomieścilibyśmy tak licznej publiczności. Fakt, wolelibyśmy robić te imprezy u siebie, dlatego robimy swoje i cierpliwie czekamy, czekamy, czekamy na nową, przestronną siedzibę. A pomysłów na nową siedzibę było mnóstwo. Osobiście uważam, że przydałby się generalny remont, dobudowanie piętra, bo lokalizacja obecnego budynku biblioteki jest najlepsza z możliwych. Trudnością jest nieprzystosowanie budynku dla osób niepełnosprawnych i brak miejsc postojowych przed biblioteką. Przydałby się również dodatkowy etat. Rok temu zwróciłam się do Rady Miejskiej z takim wnioskiem. Nie udało się. Mieliśmy stażystów, ale chcielibyśmy wyszkolić i przyuczyć do zawodu kogoś na stałe.

- Proszę powiedzieć dlaczego wybrała Pani zawód bibliotekarza?

- Skończyłam Filologię Polską na Uniwersytecie Szczecińskim z dwoma specjalizacjami (Nauczycielstwo, Bibliotekoznawstwo i Informacja Naukowa) z myślą o uczeniu w szkole. Uwielbiam kreatywną pracę z dziećmi i młodzieżą. Uczyłam przez rok w zastępstwie w Szkole nr 2 w Wapnicy oraz w międzyzdrojskim Gimnazjum. Pomimo zmęczenia, bo równocześnie pracowałam też w bibliotece, był to wspaniały czas. Praca z dziećmi dawała mi dużą satysfakcję. Może dlatego w bibliotece organizuję różne warsztaty, zajęcia edukacyjne, bo mam niedosyt. Priorytetem mojej bibliotecznej pedagogiki są nowe formy pracy z czytelnikiem oraz szeroko pojęta promocja czytelnictwa, już od dziecka. Jestem pomysłodawczynią programu „Od najmłodszych lat z książką za pan brat” skierowanego do uczniów klas I-III Szkoły Podstawowej oraz współtwórcą profilaktycznego programu „Książka zamiast...” Nie wyobrażam sobie biblioteki, w której bibliotekarka siedzi i czeka na czytelnika. Biblioteka ma tętnić życiem, a nie być magazynem książek.

- W ciągu lat piastowania funkcji dyrektora otrzymała Pani wiele nagród: m.in. tytuł ,,Bibliotekarza Roku”, ,,Wyspiarza Roku”. Czym są dla Pani te nagrody?

- Zdobyliśmy jeszcze tytuł „Biblioteka Roku 2009” województwa zachodniopomorskiego. Te tytuły to ogromne wyróżnienie, ale też nagroda dla całego zespołu. Cała załoga ma merytoryczne przygotowanie do pracy w zawodzie bibliotekarza czy księgowej. To nietuzinkowe osoby, które angażują się w pracę w stu procentach. Żartuję, że wszyscy moi współpracownicy są „trzaśnięci talentami”. Pisarka, przewodnik turystyczny, lektor, niemal wszyscy uzdolnieni plastycznie, aktorsko, krawiecko, miłośnicy zwierząt, grają na gitarze, a nawet na… kościelnych organach. Dosłownie, pracuję z ludźmi „do tańca i do różańca”.

- Czy podziela Pani opinię, że w Polsce jest niski poziom czytelnictwa? Jak nasza gmina wypada na tle innych miast?

- Nasza Gmina na tle tych statystyk wypada bardzo dobrze. W 2017 roku mieliśmy zarejestrowanych 2161 czytelników aktywnie wypożyczających książki (mieszkańcy gminy i czytelnicy sezonowi razem). W 2017 wprowadziliśmy do księgozbioru 1685 nowych pozycji książkowych. To właśnie bogata oferta nowości przyciąga czytelników. Z bestsellerami jesteśmy na bieżąco. Często słyszymy: „Wy już to macie???” Kierujemy się potrzebami i „życzeniami” naszych czytelników. Jeśli czegoś nie jesteśmy w stanie kupić, bo np. nakład się wyczerpał, wyjściem z sytuacji jest wypożyczenie międzybiblioteczne. Każdą książkę ściągniemy z innej biblioteki.

- W tym roku przypada jubileusz 70-lecia międzyzdrojskiej biblioteki. Jakie atrakcje zaplanowaliście Państwo w programie obchodów?

- Galę 70-lecia międzyzdrojskiej biblioteki zaplanowaliśmy na 7 kwietnia 2018. Odbędzie się ona w MDK o godz. 17:00. Będzie to impreza międzypokoleniowa. Cześć artystyczna to dla nas bibliotekarzy niespodzianka. Udało mi się namówić p. Dorotę Sielewicz, by przygotowała, wspólnie z młodzieżą ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Międzyzdrojach, kabaret. Coś w rodzaju satyry na temat bibliotekarza. Znam tylko tytuł: „Kontrolowane przecieki z życia biblioteki”. Na scenie zaprezentują się również przedszkolaki z „Morskich skarbów” i zaprzyjaźniony z nami zespół „Bryza” na czele z Januszem Kalembą. Będzie wspomnieniowo, będą niespodzianki, finał konkursu na makietę biblioteki, wystawa zdjęć. Wszystkich bardzo serdecznie zapraszam. Poza tym bardzo ciekawie zapowiada się wiosna i imprezy kulturalne organizowane przez naszą Bibliotekę. Wspólnie ze Stowarzyszeniem „Rodzina” organizujemy spotkanie autorskie z Katarzyną Bosacką, z Klubem Sportowym „Fala” i Ośrodkiem Pomocy Społecznej - spotkanie autorskie z trenerem Antonim Piechniczkiem. To na rozgrzewkę przed Mundialem. Dla dzieci proponujemy warsztaty plastyczne, spotkania z Justyną Bednarek i Renatą Piątkowską, promocję książki Anny Piecyk i Jolanty Nyrkowskiej. Dla miłośników mocnej literatury zorganizujemy spotkanie z dziennikarzem Tomaszem Sekielskim. Planowany na czerwiec wieczór autorski Tani Valko połączony z promocją najnowszej publikacji „Arabski syn” został przeniesiony na jesień. Proszę śledzić naszą stronę internetową i facebook oraz portale internetowe – o szczegółach poinformujemy wkrótce.

- Proszę opowiedzieć kilka słów o Pani rodzinie. Jakie są Pani zainteresowania?

- Mam cudowną rodzinę, pozytywnie zakręconych dwóch braci, którzy pracują w branży logistyczno-transportowej. Moi rodzice są już na emeryturze. Naszą rodzinną rozrywką jest gra w karty, w „tysiąca”. To odmiana mariasza, zapomnianej gry karcianej, o której wspomina się nawet w „Panu Tadeuszu”. Gramy do późnych godzin wieczornych, przy tym żartujemy, opowiadamy co u nas. A ile emocji jest przy takiej grze, niekiedy cały blok nas słyszy. Śmieję się często, że to taka nasza rodzinna integracja. Mam wspaniałego partnera Jacka. Lubimy wspólnie biegać, tzn. on biega, a ja gonię go z kijkami. Wieczory spędzamy w gronie przyjaciół na biesiadowaniu albo podróżujemy. Ostatnio spędziliśmy niezapomniane chwile w Barcelonie, wcześniej byłam na babskim wypadzie na Krecie. Ubolewam, że coraz rzadziej udaje się pójść paczką na jakąś fajną imprezę, by potańczyć. Częściej wybieramy się do kina i teatru. Chyba się starzejemy. Kocham dobre mocne filmy, nietuzinkowe książki, jestem fanką prozy Jodi Picoult. Ostatnio moje serce skradł Leszek Herman. Lubię też prace manualne, robię bombki, jajka, które potem sprzedajemy na jarmarkach. Cały dochód zawsze przekazujemy na konto Międzyzdrojskiego Stowarzyszenia „Rodzina”, w którego działalność się angażuję. Jestem też członkiem Klubu Przewodnickiego „Na Wyspach”. Mam uprawnienie przewodnika terenowego po województwie zachodniopomorskim. Przyznaję się, na tą działalność nie starcza już czasu. Poza tym ogromną satysfakcję daje mi planowanie, organizowanie różnych jarmarków, pikników, imprez charytatywnych… Może to zabrzmi trywialnie, ale lubię pomagać, to mi daje zastrzyk pozytywnej energii i spokój ducha, że czasem zasypiam na stojąco.

- Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Ścigała

Archiwalna Strona