Archiwalna Strona Między ludźmi ważna jest życzliwość - Jan Radzimski - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Rozmowa z Janem Radzimskim, sołtysem Lubina

- Jak długo jest Pan sołtysem?

- Sołtysem jestem od dwóch lat. To moja pierwsza kadencja. Była pewna mobilizacja ze strony małżonki, która poprzednie dwie kadencje była członkiem Rady Sołeckiej. Doszliśmy do wniosku, że wspólnie osiągniemy cele, które sobie zamierzyliśmy. Wspólnie też pełniliśmy tę funkcję.

- Co udało się dotychczas osiągnąć?

- Udało nam się stworzyć ładny plac zabaw dla dzieci, trenaże dla dorosłych. Te działania rozpoczęła moja poprzedniczka Krystyna Brzezińska. Na wiosnę planujemy dodać trzy dodatkowe urządzenia do ćwiczeń. Dzięki pomysłowi Jana Krajewskiego robiony jest teraz kolektor ścieków.

- Jakie inwestycje są planowane dla sołectwa Lubin ?

- W planie jest powstanie świetlicy społecznej. Projekt, który był zrobiony na remizę i świetlicę, został wstrzymany z powodu środków finansowych. Projekt będzie zrobiony tylko na remizę, a świetlica stanie się projektem na przyszłość. Na przyszły rok został zaplanowany remont ul. Bocznej. A także plan odbudowy parku rekreacyjnego. Ma powstać przy ul. Głównej na wysokości PTTK, jest to teren gminy. Chcemy, aby powstały tam alejki, oświetlenie, wiata, grill, zadbamy o zieleń, nowe nasadzenia. W tym roku z Funduszu Sołeckiego otrzymaliśmy 30 tys. zł, a w przyszłym roku mamy otrzymać 32 tys. zł. Ta stawka zależy od ilości mieszkańców w sołectwie. Na zebraniu sołeckim mieszkańcy wyrazili zgodę na taką inwestycję, będą jeszcze przeprowadzone konsultacje społeczne. Chcemy to zrobić z pomocą życzliwych ludzi.

- Jaka jest wspólnota w której przyszło Panu mieszkać?

- Na co dzień spotykam się jako sołtys z przeróżnymi problemami, od dzików, które pojawiają się w otoczeniu niszcząc wszystko, po lampę, która się nie pali. Przychodzą ludzie z problemami ogólnymi i swoimi prywatnymi. Pomimo rozpropagowania informacji o spotkaniach Rady Sołeckiej jest bardzo niska frekwencja, ciężko jest zebrać quorum do podjęcia uchwał. A wymagana jest obecność 10 procent uprawnionych do głosowania. U nas jest 399 mieszkańców, a więc potrzeba tylko lub aż 39 osób. Podjęliśmy uchwałę o zmianie liczebności uprawnionych do głosowania na 20 osób. To nam ułatwi działanie. Niektórzy kręcili na to nosami, że będzie to możliwość do jakiś kombinacji finansowych. Ale przecież jakiekolwiek pieniądze otrzymujemy to ja ich nie dostaję do ręki. Robi się przelew i tyle. Chciałoby się, aby ludzie byli dla siebie bardziej życzliwi, nie rzucali sobie kłód pod nogi.

- Jak układa się Panu współpraca z gminą?

- Jeśli „wyrzucają mnie drzwiami to wracam oknem”. Gdy słyszę gładkie słowa, że pomyślimy itp. to jest dla mnie zbyt ogólnikowo. Albo próbuje się zbyć człowieka paragrafami. Jednak to mnie nie zniechęca. Jeśli sam nie wiem jak coś załatwić, korzystam z pomocy radcy prawnego, który działa w urzędzie.

- Jest Pan rodowitym międzyzdrojaninem?

- Nie. Przyjechałem do Lubina w 2005 roku z Poznania, ściągnęła mnie tu miłość. Moja żona była rodowitą międzyzdrojanką. Choć przyznam, że już w latach 60-tych przyjeżdżałem tu na kolonie. W Poznaniu mieszkałem przy bardzo ruchliwej ulicy, gdy przyjechałem tutaj cisza aż kłuła w uszy. Lubin to dobre miejsce do życia.

- Proszę opowiedzieć nam o swojej rodzinie.

- Mam syna z pierwszego małżeństwa, który mieszka w Poznaniu i od niego wnuczkę. Ze strony żony syn i córka, która ma dwóch synów – Miłoszka oraz Kacperka. Także mam troje wnucząt. Żona chorowała na serce, odeszła w ubiegłym roku. Byliśmy udanym małżeństwem i darzyliśmy się miłością. Stwierdziliśmy z żoną, że za mało nam życia zostało, aby się kłócić, gniewać. Planowaliśmy, że jako starzy ludzie będziemy odpoczywać na ławce przy domu. Niestety nie doczekaliśmy tego. Bardzo mi jej brakuje.

- Co Pan robi w wolnym czasie?

- Mam sporo pracy koło domu, w wolnym czasie lubiłem łowić ryby. W Poznaniu prowadziłem brygadę elektryczną w Zakładach Cukierniczych ,,Goplana”, obecnie jestem na emeryturze. Jako dziadek jestem ,,rozrywany” przez wnusie.

- Uprzejmie dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Ścigała
Referat Promocji i Współpracy z Zagranicą

Archiwalna Strona