Archiwalna Strona Bardzo lubię żyć - Iwona Banachowicz - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Przedstawiamy rozmowę z Iwoną Banachowicz, dyrektorką Szkoły Podstawowej nr 1 w Międzyzdrojach.

- Proszę powiedzieć dlaczego została Pani nauczycielką?

- Od zawsze czytałam i odkrywałam nowe pokłady informacji i emocji poprzez literaturę. Potem spotykałam mądrych nauczycieli, którzy pokazali mi, że wiedząc więcej żyje się pełniej, dokładniej, uważniej. Chciałam się tym dzielić. Smuci mnie, że „żyjemy coraz dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami” (Szymborska), a przecież to od nas zależy, ile bogactwa zaczerpniemy z każdego dnia.

- Jaka jest Pani opinia na temat posługiwania się przez Polaków, nie tylko tych najmłodszych, językiem polskim? Czy wtrącane obce słownictwo nie razi Pani?

- Język polski to wspaniała materia, niezwykle ciekawa i niełatwa. Lubię rożne odmiany języka, a język środowiskowy i jego odmiany zaskakują poczuciem humoru, precyzją charakterystyki. Język młodzieżowy bawi i wykazuje wnikliwość i inteligencję. Język literacki to bogactwo, a poza tym stopień jego znajomość determinuje postrzeganie nas. Zawsze powtarzam uczniom, że można przebrać się w markowe stroje, ale pierwsze wypowiedziane przez nas zdanie zdradzi, co mamy w głowie. Każda linijka przeczytanego tekstu znajdzie odzwierciedlenie w składni budowanego zdania, więc czytajmy, bo po tym, jak się ktoś wysławia można zdiagnozować jego wnętrze. I tego się niczym nie da oszukać. Nie walczę ze zmianami języka, język się rozwija w czasie i często zapożyczenia wzbogacają komunikację, jeśli służą jej precyzji, a nie są tylko używane ze względu na popularność. Niezwykle przykre wydawało mi się natręctwo w powtarzaniu przez pewną grupę ludzi słowa „dokładnie”, ale to już przechodzi, „masakra” też już jest nudna. Język, tak jak moda, daje nam możliwość budowania swojej indywidualności, kalki językowe są wygodne ludziom, którym brakuje środków indywidualnego wyrazu. Stosują „dokładnie” lub „k…”. To protezy językowe, jeśli nie są przemyślaną i zamierzoną konstrukcją językową o zabarwieniu emocjonalnym. Nie nadużywajmy więc ich, bo przyznajemy się do nieporadności językowej. Razi mnie niepoprawne podawanie dat(należy mówić 14 maja, a rok dwutysięczny był tylko przez rok 2000, a od 2001 jest dwa tysiące pierwszy itd.) i błędne używanie „witam” w mailach. Ale umiem z tym żyć.

- Czy podziela Pani opinię, że w Polsce jest niski poziom czytelnictwa?

- Fakty i liczby wskazują, jaki jest poziom czytelnictwa w Polsce. Ponad 60 procent Polaków nie przeczytało przez ostatni rok żadnej książki. Ubolewam nad tym, bo wiem, jak czytanie rozwija język i wyobraźnię. W starożytnej bibliotece aleksandryjskiej widniały słowa „Książki to lekarstwo dla umysłu”. Rację można też przyznać Wisławie Szymborskiej, mawiającej, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Teraz jest kult pięknego wyglądu. Tak modne są teraz siłownie i kluby fitness. Czytanie to taka siłownia dla umysłu. Jeśli pragniemy mieć jasny umysł, musimy go ćwiczyć. Bo piękno to nie tylko fizyczność, ale też niezwykłe wnętrze i bystry umysł.

- Zawód nauczyciela jest uważany za jeden z bardziej obciążających pod względem psychicznym. To ogromna odpowiedzialność za innych. Czego przez lata nauczył Panią ten zawód?

- Dużo wymagać, od siebie i innych. Wysoka poprzeczka to wyraz szacunku dla siebie i współpracowników oraz uczniów. Moim mottem w pracy i w życiu są słowa: „Mała wiedza daje poczucie pewności siebie, duża uczy pokory”. Buta to przejaw niekompetencji, pycha to dowód na nieświadomą niewiedzę – jeśli jesteś przekonany, że wiesz wszystko, dajesz dowód, że nie masz pojęcia, jak niezmierzone są oceany wiedzy. Pokora wobec mądrości i pragnienie choć ocierania się o ludzi mądrzejszych pcha mnie do ciągłego poszukiwania, dokształcania, czytania, myślenia… Staram się unikać ludzi głośnych, wyniosłych, rozgoryczonych i napastliwych. I współczuję im, bo najczęściej to sfrustrowani nieszczęśnicy, którzy coś starają się w sobie zakrzyczeć.

- Od 1 września 2002 roku pełni Pani funkcję dyrektora szkoły podstawowej. Od września pełni także taką funkcję w gimnazjum. Proszę powiedzieć jaka jest Pani opinia na temat reformy, która likwiduje gimnazja. Czy jest to dobra decyzja?

- Każda zmiana generuje postęp, ale zbyt pospieszne, chaotyczne zmiany, których zasadniczym celem jest zmiana, a nie jej jakość, mogą przynieść wiele złego. Nieprzygotowana zmiana wprowadziła wiele niepokoju w środowisku nauczycielskim, wśród rodziców i dzieci. To nie sprzyja efektywnej pracy i wprowadza nerwowość, konfliktuje ludzi. Niepotrzebne to ani dzieciom i rodzicom, ani nauczycielom. Chcę dołożyć wszelkich starań, aby zmiany w strukturze oświatowej naszej gminy przyniosły nową jakość i stworzyły szansę rozwoju uczniom i nauczycielom. Podejmujemy nowe wyzwania i mam nadzieję, że uda się pracować w twórczym, rozwijającym się zespole, bo każdy z jego członków ma ogromny potencjał. To dla mnie wielkie wyróżnienie kierować takim zespołem. Z każdym dniem w tym się utwierdzam i dziękuję współpracownikom za dużą dozę zaufania, spokój, otwartość, refleksyjność i kulturę bycia.

- Była Pani dyrektorem Technikum Hotelarskiego. Jaka jest różnica w pracy z dziećmi szkoły podstawowej, a młodzieżą starszą?

- Każdy etap rozwojowy ma swoje prawa, a mądry nauczyciel znajdzie swoją drogę do ucznia. Wielka w tym rola rodziców, którzy jako pierwsi i najważniejsi przewodnicy swoich dzieci, wyposażają je w podstawowe umiejętności społeczne, przekazują trzy magiczne słowa: „dziękuję, przepraszam i proszę”, uczą kultury bycia, szacunku dla starszych, a także dbania o porządek, poszanowania własności innych, punktualności, pracowitości i uczciwości. Nauczyciele przekazują uczniom wiedzę i na każdym etapie stosują te formy i metody pracy, które pozwalają wyposażyć uczniów w umiejętności kluczowe, a także wspierają rodziców w wychowaniu. Z uczniami na każdym etapie pracuje się inaczej, a codzienność szkolna przynosi odmienne radości i trudy. Jedno jest wspólne. Praca z dziećmi zawsze daje radość. Cieszę się, że przez dziewięć lat funkcjonowała w Międzyzdrojach szkoła średnia o uprawnieniach szkoły publicznej, dzięki temu młodzi mieszkańcy naszego miasteczka zdobyli zawód, zdawali maturę. Jest to duży sukces założycieli Technikum Hotelarskiego – Stowarzyszenia na rzecz rozwoju gminy Międzyzdroje „Międzyzdrojskiego Klubu Biznesu”, nauczycieli tej szkoły, władz miasta.

- Proszę opowiedzieć kilka słów o rodzinie.

- Jestem szczęściarą, bo mam dużo osób do kochania: męża, syna, liczne rodzeństwo z rodzinami, które się powiększają!

- Jakie są Pani zainteresowania? Jak spędza Pani wolny czas?

- Lubię powietrze i las, więc często aktywnie. Zdarzają mi się podróże, małe i duże, a wszystkie interesujące. Czytam i ciągle się czegoś uczę, aby mi głowa nie rdzewiała. Chętnie obserwuję świat, jest taki cudny. Staram się, by dni mi nie umykały. Bardzo lubię żyć i każdy dzień cenię niezwykle. Jestem wdzięczna losowi, że darował mi możliwość spotykania na mej drodze mądrych i dobrych ludzi.

- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Joanna Ścigała

Archiwalna Strona