Archiwalna Strona "Nie ma rzeczy niemożlwych" – Bogusław Mamiński - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Rozmowa z Bogusławem Mamińskim, wybitnym sportowcem w biegu na 3000 m z przeszkodami, mieszkańcem Międzyzdrojów, działaczem sportowym, organizatorem Biegów Śniadaniowych i Międzynarodowego Mityngu Lekkoatletycznego im. W. Komara i T. Ślusarskiego w Międzyzdrojach:

- Panie Bogusławie, kto miał wpływ na Pana sportową drogę?

- Pierwszą osobą, która zainteresowała mnie sportem był mój ojciec, który próbował zarazić mnie kolarstwem. Ojciec był animatorem sportu w regionie, kupił mi bardzo dobry rower. Marzył, abym został kolarzem, byłem zbyt młody i chyba fizycznie nieprzygotowany do  uprawiania takiego sportu.

Mama była przeciwna, szczególnie gdy po jednym z takich wyjazdów wróciłem z zabandażowaną głową, miałem wypadek, jadąc za ciężarówką, pozostał po nim rozcięty łuk brwiowy i niechęć mamy do sportu. Ze mną się nie udało, ale ojciec miał na swoim koncie trenerskim kilku  kolarzy, którzy brali udział w Wyścigu Pokoju i osiągnęli bardzo dobre wyniki (Józef Kołopajło, Sławomir Krawczyk).

- Od początku zainteresował się Pan bieganiem?

- Byłem bardzo energicznym młodym człowiekiem, dość niepokornym.  Zawsze uwielbiałem sport, interesowałem się grami zespołowymi, piłką nożną, byłem zawodnikiem Sparty Gryfice. Biegami zająłem się dość późno, już będąc w wojsku. Zostałem powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Gryficach.

Starsi koledzy w wojsku widząc, że na zaprawach biegowych jestem wytrzymały kazali mi wystartować w zawodach sportowych.  Organizacja takich wydarzeń sportowych przez wojsko była okazją do pozyskania dobrych biegaczy. To było w maju 1976 r. i od tego się zaczęło, wygrałem Mistrzostwa Wojska Polskiego w Biegach Narodowych. Zainteresował się mną Wiesław Kiryk trener kadry narodowej, zostałem przeniesiony do WKS "Oleśniczanka".

I to było zderzenie się z profesjonalną obsługą, treningami, odnową biologiczną. Miałem okazję poznać lidera tego klubu, co jest ważne dla miejsca, w którym się znajdujemy, Henryka Nogalę obecnego sekretarza naszej gminy. Był dla mnie autorytetem, korzystałem z jego pierwszych doświadczeń.

 Poznanie  ludzi, którzy chcą się dzielić swoim doświadczeniem to wielkie szczęście dla każdego sportowca. W 1977 roku, gdy nie wiedziano jeszcze jakim będę biegaczem, zabrano mnie na próbę na zgrupowanie do Meksyku. Ja skromny chłopak znad morza, nie tylko pierwszy raz leciałem samolotem, ale siedziałem koło osób tak znanych jak Irena Szewińska, Bronek Malinowski i inni. Jaki to był stres, jakie emocje.

- Jak dalej potoczyła się Pańska kariera?

- Byłem bardzo ambitny i widziałem, że bieganie to moja droga. Opowiem tu pewną anegdotę, podczas Mistrzostw Polski w Bydgoszczy trener poprosił mnie a właściwie wydał rozkaz, abym był tzw. "zającem", czyli abym umożliwił osiągnięcie wyników innym zawodnikom, bardziej zasłużonym. Nie chciałem się zgodzić, jednak po przemyśleniu zdecydowałem się w zamian za … profesjonalne  buty do biegania.

Z reguły taka osoba schodzi z bieżni w trakcie biegu, jednak nie odpuściłem, dobiegłem. Umożliwiłem kolegom osiągnięcie dobrych wyników i otrzymałem wymarzone buty. Aby mieć profesjonalną pomoc i zabezpieczenie finansowe pozostałem w wojsku jako żołnierz zawodowy. Rok 1977 był przełomowy, po przygotowaniu zimowym byłem zauważalnym zawodnikiem w kraju.

Gdy dostałem pierwszą nominację na Mistrzostwa Olimpijskie w 1980 roku, rodzice przyjechali do Warszawy, ojciec wtedy przywiózł mi afrykański złoty medal, był dumny że doczekał się takiego momentu.

Do Moskwy jechałem jako żółtodziób, a gdy jeszcze wyszedłem na stadion, usłyszałem doping 100 tysięcy ludzi, to był niesamowity moment. Wtedy nie mogłem jeszcze nic zrobić dla rodziców, w szczególności dla ojca, który całe życie bardzo mnie dopingował. W 1981 roku byłem powołany do reprezentacji Europy na Puchar Świata w Rzymie.

Wygrałem ten puchar świata, stać mnie już było na to, aby zaprosić ojca by obejrzał mnie na żywo. Na Mistrzostwach Europy w Atenach było srebro, zabrakło mi tam Mazurka Dąbrowskiego. W 1983 roku w Helsinkach były pierwsze Mistrzostwa Świata, po raz pierwszy zjechał się na nie cały świat lekkoatletyczny, tam także zdobyłem srebrny medal.

- Co daje uprawianie sportu wyczynowego?

- Biegi to sport wymagający ogromnych wyrzeczeń, skupienia na dbaniu o kondycję, to wielogodzinne treningi. W okresie przygotowawczym przed ważnymi wydarzeniami w ciągu tygodnia przebiegałem około 200 km. Treningi są naprawdę mordercze, trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, ogromny stres towarzyszy występom na stadionach.

Na bieżni człowiek zostaje sam, bez trenera, skoncentrowany jest na najlepszym wyniku. W ciągu całej kariery sportowej przebiegłem prawie 3 razy kulę ziemską. Magia sportu polega na tym, że jako młody człowiek z koi wojskowej oglądałem w 1976 roku w telewizji takie sławy jak Bronisław Malinowski czy Tadeusz Ślusarski na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu.

A 4 lata później razem z nimi uczestniczyłem w Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie. Gdy brałem udział w zgrupowaniach miałem okazję poznać i razem trenować z Bronisławem Malinowskim. Gdy spotykam się z młodzieżą, mówię im o tym, że sport wyczynowy daje doskonałą okazję do poznania ludzi wybitnych  i zobaczenia wielu pięknych miejsc. Szczególnie w lekkoatletyce, w której ponad 300 dni w roku przebywa się poza domem.

- Czy wśród wielu wydarzeń sportowych, w których przez lata brał Pan udział, jest jakaś na której wyniki są dla Pana najważniejsza?

- Tak, zdecydowanie Igrzyska Olimpijskie, a potem rekord świata, Mistrzostwa Świata, Mistrzostwa Europy. Przed Los Angeles pobiegłem na mityngu w Oslo najlepszy wynik na świecie, byłem numerem 1 na listach światowych i okazało się, że w Igrzyskach udziału nie wezmę ze względu na bojkot. Ogromnie żałowałem, bo był to czas gdy miałem najlepszą formę i szansę na medal. W 1984 roku zorganizowano imprezę alternatywną czyli Zawody "Przyjaźń 84" w Moskwie, tam wygrałem, potwierdzając wysoką dyspozycję.

- Proszę opowiedzieć o przyjaźni z Tadeuszem Ślusarskim i Władysławem Komarem. 

- To dwie zupełnie różne osobowości. Tadeusz bardzo skromny człowiek, pochodzący z Żar, gdzie mam przyjemność organizować już od 11 lat Konkurs Tyczkarski jego imienia.

W. Komar artysta, aktor, imponował wszystkim. Było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, że zostałem przyjęty do tej lekkoatletycznej królewskiej rodziny. Mógłbym o nich opowiadać przez wiele godzin.  Wypadek w 1998 roku, który spowodował śmierć tych wybitnych sportowców to było dla mnie straszne przeżycie, bo wiedziałem, że nic nie mogę już zrobić.

To, że poznałem tak wybitne postaci polskiego sportu, że polubili mnie to jest kapitał, jaki mogłem pozyskać dla miejsca, które wybrałem do zamieszkania czyli Międzyzdrojów. Wymarzyłem sobie to miejsce jako bazę sportową, szkoleniową. Dzięki temu możemy organizować wydarzenia o randze międzynarodowej, szkolić młodzież.

- Proszę opowiedzieć o zbliżającym się Międzynarodowym Mityngu Lekkoatletycznym organizowanym już po raz 17-ty w Międzyzdrojach.

- Znanych twarzy nie zabraknie, będą Jacek Wszoła, Zbyszek Buczkowski, Szymon Ziółkowski, Marian Woronin. Organizując mityng chcemy go przygotować tak, aby było możliwe bicie rekordów, dlatego w tym roku wymieniamy nawierzchnię tartanową Mondo, która jest na najważniejszych obiektach olimpijskich na świecie.

Będzie to najlepszy rozbieg dla tyczkarzy. Mityng organizowany na wolnym powietrzu jest wyjątkową okazją dla wielu miłośników sportu do zobaczenia skoku o tyczce na żywo, a jest na co popatrzeć. Data 17 sierpnia jest dniem, w którym warto zastanowić się nad tak wybitnymi postaciami jak W. Komar i T. Ślusarski, przypomnieć te postaci młodzieży. Imprezie towarzyszy Bieg Śniadaniowy, impreza rodzinna, taka parada biegowa w mieście.

Wszystkich miłośników sportu serdecznie zapraszamy 17 sierpnia 2015r. na Skwer rekreacyjny przy promenadzie na Bieg Śniadaniowy o godz.9.00 a wieczorem o godz.19.00 na XVII Mityng Lekkoatletyczny im. W. Komara i T. Ślusarskiego.

- Uprzejmie dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Joanna Ścigała
UM w Międzyzdrojach

Archiwalna Strona