Archiwalna Strona Jestem przyrodnikiem - Wojciech Zyska - Nieruchomości, działki, sprzedaż, imprezy Międzyzdroje

wstecz

strefa mieszkańca

strefa turysty

Rozmowa z dyrektorem Wolińskiego Parku Narodowego dr inż. Wojciechem Zyską

- Panie Dyrektorze, witamy w Międzyzdrojach. Na początek proszę opowiedzieć nam o sobie.

- Jestem od urodzenia Szczecinianinem. Przez wiele lat zajmowałem się przyrodą. Zaczęło się od ornitologii. Moją przygodę z nią zacząłem w wieku około 10 lat - zaraził mnie starszy brat, z którym, jako mali chłopcy, jeździliśmy z plecakami obserwować przyrodę. Dziś moje zainteresowania są szersze – interesują mnie zwierzęta, różne grupy roślin, siedliska, również działania na rzecz ochrony środowiska i przyrody. Jako student Akademii Rolniczej, w latach 70. byłem współzałożycielem Studenckiego Koła Ornitologów. Nie było wtedy jeszcze stowarzyszeń ekologicznych, określanych dzisiaj jako NGO. Była to więc jedna z niewielu możliwości zrzeszania się, aby rozwijać swoje zainteresowania i wiedzę w tym temacie. Spotykaliśmy się, jeździliśmy na zjazdy i obozy studenckich kół ornitologicznych, które były miejscem wymiany doświadczeń. W ich trakcie miałem także okazję poznać koleżanki i kolegów, którzy obecnie są uznanymi naukowcami, działaczami polskich i międzynarodowych organizacji ekologicznych, urzędnikami różnych szczebli, w tym dyrektorami parków narodowych, krajobrazowych, czy regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. Także w czasach studiów na Akademii Rolniczej w Szczecinie najpierw brat, potem ja byliśmy przewodniczącymi Sekcji Ornitologicznej Polskiego Towarzystwa Zoologicznego. Sekcja szczecińska tego Towarzystwa zrzeszała kilkadziesiąt osób różnych zawodów. W tamtych czasach w Polsce była to najprężniej działająca sekcja ornitologiczna.
Studia skończyłem w 1981 roku. To były takie czasy, że pracę musiałem podjąć tam, gdzie mi ją wskazano, czyli w gospodarstwie rolnym PGR. To była szkoła życia, trzeba było nauczyć się wszystkiego. Potem pracowałem jako nauczyciel biologii, następnie podjąłem pracę jako nauczyciel akademicki na Akademii Rolniczej, gdzie obroniłem pracę doktorską.

 - Pańskie życie zawodowe zawsze było związane z przyrodą?

- Tak. W 1990 roku otrzymałem propozycję objęcia stanowiska Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Miałem duży dylemat, ponieważ rozpocząłem habilitację, ale zdecydowałem się, pomimo rozczarowania mojego promotora. Na stanowisku konserwatora rozpocząłem pracę od tworzenia struktur ochrony przyrody, które w tym czasie były w powijakach. Pod koniec lat 90-tych tworzyliśmy także strukturę Ośrodka Muzealno-Dydaktycznego „Świdwie”, którego zręby oparliśmy o bazę Szczecińskiej Stacji Ornitologicznej „Świdwie”, funkcjonującej w obrębie rezerwatu przyrody „Jezioro Świdwie”, a przekształconej w połowie lat 90-tych w Stację Ornitologiczną Instytutu Ekologii PAN. Udało mi się - wraz z moimi współpracownikami, a także bratem i bratową - ochronić ten rezerwat, dzięki czemu jezioro dziś nie wyschło, ma czystą wodę, a przez to bogatą ornitofaunę. Powstałe w niej obiekty służą do dziś. Nawiązaliśmy współpracę z niemieckimi służbami ochrony przyrody i stworzyliśmy Park Krajobrazowy Doliny Dolnej Odry. Ten projekt otrzymał międzynarodową nagrodę, jaką wspólnie z prof. Mieczysławem Jasnowskim i prof. Janiną Jasnowską odbieraliśmy w Monachium z rąk m.in. książąt. Jako ciekawostkę powiem, że pierwsza wizyta księcia Filipa – męża królowej Elżbiety w Polsce w latach 90-tych miała miejsce właśnie w Dolinie Dolnej Odry. Był to pilotażowy projekt, pokazujący innym województwom położonym przy granicy, jak można współpracować z sąsiadami i działać na rzecz przyrody.

- Czym Pan kierował się przystępując do konkursu na stanowisko dyrektora parku?

- Musiałem sobie jeszcze przed konkursem postawić pytanie – jak ja widzę ten park? Znalazłem odpowiedź. Park w 51 procentach jest parkiem morskim, pozostałe obszary to lasy, łąki i budynki. O Wolińskim Parku Narodowym słyszymy na ogół wtedy, kiedy urodzi się nowe żubrzątko, któremu w konkursie nadaje się imię. Uznałem, że jeśli chcę startować na stanowisko dyrektora, to powinienem poznać problemy tego miejsca. Przed przystąpieniem do konkursu poprosiłem już emerytowanego dyrektora WPN dr inż. I. Lewickiego, aby naświetlił mi najistotniejsze problemy ochrony przyrody parku i zechciał podzielić się swoim wieloletnim doświadczeniem. Nie bez znaczenia jest to, że jako konserwator przyrody byłem przez 12 lat członkiem Rady Naukowej Parku. Uczestniczyłem przy projekcie drogi S3, pracowałem nad ocenami oddziaływania na środowisko przy planowanych autostradach i drogach szybkiego ruchu. W ostatnich latach zająłem się własną działalnością gospodarczą. Brałem udział w różnych projektach, m.in. w pilotażowych projektach planów Natura 2000, w tym Zalewu Szczecińskiego i Zatoki Pomorskiej, pod kątem zagospodarowania. Uznałem, że moja wiedza w tym zakresie może zostać wykorzystana dla dobra parku. Zmieniła się także moja sytuacja rodzinna, gdyż żona przeszła na emeryturę i nie ma przeciwwskazań, abyśmy mogli oboje przenieść się do Międzyzdrojów. Nie wyobrażam sobie efektywnego zarządzania parkiem i codziennego dojeżdżania ze Szczecina.

- Co zastał Pan po objęciu stanowiska?

- Dobrych ludzi, wielu bardzo dobrze przygotowanych do swojej pracy. Zastałem też ukończone budynki nowej dyrekcji w Grodnie I. Wymagają one pewnych prac kosmetycznych. Przenosiny siedziby parku powinny nastąpić w ciągu pół roku. Obecna siedziba WPN nie spełnia aktualnych potrzeb. Nie ma w niej miejsca dla nowych pracowników, którzy są niezbędni dla dobrego funkcjonowania i zarządzania parkiem.

- Jaki jest Pański plan dla WPN na następne lata?

- Chcemy udostępniać Park w stopniu nie mniejszym od dotychczasowego, jednak w sposób skanalizowany. Chcę, żeby obiekt edukacyjny na Białej Górze był bardziej udostępniany, żeby było do niego dojście i zejście na plażę. Mamy na terenie parku kilka budynków, dla których chcielibyśmy zdobyć gospodarza. To budynki bardzo ciekawe historycznie. Jeśli takie osoby się nie znajdą, trzeba będzie te obiekty rozebrać, a byłoby szkoda.
Moim celem jest rozbudowa muzeum o nową część edukacyjną, gdzie będzie można dowiedzieć się na przykład co to jest fitoplankton czy Delta Wsteczna Świny. Chciałbym tutaj stworzyć miejsce z żywymi okazami, które będzie można obejrzeć w formie basenowej. Zaczynamy szukać źródeł finansowania, bo to nie są małe środki. Liczymy na współpracę ze stroną niemiecką i fokarium na Helu. W budynku starego muzeum, po przeniesieniu siedziby do Grodna, nadal będzie można złożyć pismo czy uiścić opłatę za wędkowanie.
W najbliższym czasie przyjedzie do nas kontrola z Ministerstwa Środowiska, żeby pewne rzeczy zweryfikować. Uważam, że to dla mnie dobra sytuacja, gdyż jej wyniki pozwolą albo ostatecznie zweryfikować pogłoski, albo na samym początku będę miał możliwość wyprostować zaszłości.
WPN jest jednym z dwóch parków morskich w Polsce, jednym z 6 uważanych za najcenniejsze przyrodniczo parki w kraju. Chcemy pokazywać park nie tylko z perspektywy punktów widokowych. Park narodowy może być miejscem udostępnianym i ciekawym dla społeczeństwa, przyciągającym kapitał, dającym korzyści społeczności lokalnej. Pokazuje to przykład Tatrzańskiego Parku Narodowego, który w trakcie dwóch letnich miesięcy odwiedziło 1,5 mln turystów. W efekcie pozyskano konkretne środki, które można przeznaczyć na zatrudnienie pracowników, czy edukację.
W tym roku ilość osób odwiedzających nasz park na koniec sierpnia jest zbliżona do tej z końca roku ubiegłego. Widać coraz większe zainteresowanie ludzi przyrodą i wypoczynkiem na łonie przyrody.

- Od wielu lat problemem, o którym jest głośno, jest budowa ścieżki rowerowej wzdłuż drogi 102. Czy jest na to szansa?

- Objeżdżając, wraz z ministrem - Głównym Konserwatorem Przyrody, teren parku, pokazałem mu tę drogę, bez przesady nazywaną drogą śmierci dla rowerzystów i pieszych. Rozmawialiśmy z nim o tym, bo bez jego zgody ta inwestycja nie jest możliwa. Część tej drogi biegnie przy obszarze ochrony ścisłej, część przy Grodnie. Rozmawiałem także z marszałkiem Olgierdem Geblewiczem. Myślę, że lepiej jest poszerzyć drogę o taką ścieżkę niż wycinać las lub poprowadzić jakąś pętlą przez Warnowo. Na pewno są techniczne możliwości poprzez budowę różnych konstrukcji. Oczywiście inwestor musi się liczyć z wykonaniem kompensacji. Należy wybrać najlepszy wariant, i my będziemy tę inicjatywę wspierać.

- Proszę powiedzieć o swoim życiu prywatnym.

- Mam żonę Wiesławę, która jest emerytowanym nauczycielem akademickim – lingwistą. Jesteśmy razem 33 lata. Mamy dwie córki - jedna jest architektem krajobrazu, druga - nauczycielem języka angielskiego. Mam też wnuczkę Małgosię, która ma 3 lata.

- Czego życzyć Panu na stanowisku dyrektora?

- Cierpliwości, i abym spotykał samych dobrych i życzliwych ludzi, którym, tak samo jak mnie, leży na sercu dobro parku i ochrona przyrody.

- Uprzejmie dziękuję za rozmowę.

Joanna Ścigała
UM
Międzyzdroje

Archiwalna Strona